środa, 24 grudnia 2008

wtorek, 23 grudnia 2008

OPOWIEŚĆ WIGILIJNA

Święta zawsze mnie wkurwiały. Nie rozumiem tej radości ludków, z godzin stania w kolejkach po towar,który spokojnie można dostac bez kolejek. Odkąd pamiętam,atmosfera przedświąteczna zawsze była napięta. Moją byłą żonę ,denerwowało w te dni wszystko. Tak więc,kiedy się,rozwiodłem postanowiłem:ŻADNYCH KURWA ŚWIĄT NIE OBCHODZĘ. I tak mam do dzisiaj,w święta kupuję flaszkę i zalewam się w trupa.
   Tamte święta, zaczęły się tradycyjnie.Siedzieliśmy na kotłowni w trzech i popijaliśmy.Adam miał urodziny i imieniny,postawił literek i zaprosił mnie do siebie[Świder musiał zostać,miał nockę].Po drodze wstąpiliśmy na melinę i kupiliśmy dwie flaszki "Lwowskiej".Wsiedliśmy do autobusu i....
-Bileciki do kontroli-wydarł się babsztyl,doprowadzając mnie niemal do zawału.
-Nie mam,bezdomny jestem-powiedziałem, wręczając babie dowód i decyzję o wymeldowaniu
-A pan?-zwróciła się do Adama
-Nie zdążyłem kupić,zaraz kupię
-Dobra,dobra,dowód proszę
-Nie mam dokumentów ,w domu zostawiłem
-Niech mu pani daruje-wtrąciłem się-chłop ma dzisiaj urodziny i imieniny
-A pan co?Adwokat jego?Ja wiem co mam robić!
Wkurwiłem się trochę i powiedziałem:
-Kobieto daruj mu ,bo zmienię się w Draculę,wbiję zęby w twą szyję,wyssam krew aż do szpiku-mówiąc to uśmiechałem się diabolicznie.
W kobitę jakby piorun strzelił.Zbladła,popatrzała na mnie tępym wzrokiem i pobiegła do kierowcy.Na następnym przystanku, wysiadła większość pasażerów,zostaliśmy tylko ja i Adam i dwie łapistówy.Wtedy kierowca zmienił trasę i podjechał pod komisariat.Co jest kurwancka?Do wozu weszło dwóch gliniarzy:
-Panowie pójdą z nami,panie też.
Weszliśmy do budynku,nam kazali zaczekać na korytarzu,a kobitki polazły z nimi do pokoju.
-Adam jak myślisz,co będzie?
-Nie wiem,ale co by miało nie być,wódy nie oddam-powiedział i wyjął zza pazuchy flaszkę,po czym pociągnął solidny łyk.Nie namyślając się,zrobiłem to samo.Po kilku minutach przyszedł po nas" ment" i zabrał do pokoju przesłuchań.Adam podał swoje dane,sprawdzili na komputerze,zgadzało się wszystko.Złożyli mu nawet życzenia urodzinowe.
-To pan może iść,tu ma pan mandat do zapłacenia, ale z panem-tu zwrócił się w moją stronę -jest gorzej.Ta pani twierdzi,że groził jej pan śmiercią,a to jest karalne.
-Panie władzo,daj pan spokój,powiedziałem tylko w żartach ,że jej krew wyssam,to kawał był.
-Niech pan rozmawia z tą panią,jeśli nie wycofa skargi,będziemy musieli pana zatrzymać.
Uklękłem,chwyciłem kobietę za kolana i załkałem
-Przepraszam panią,ja tylko żartowałem,muchy bym nie skrzywdził,pacyfista jestem.Proszę mi wybaczyć,please!
-No dobrze,ale jaką mam gwarancję,że jak stąd wyjdziemy pan mnie nie skrzywdzi?
-Niech się pani nie martwi,od teraz jak se pani nogę zwichnie,wszystko będzie na niego-odezwał się gliniarz.Miał chłop poczucie humoru.Wkońcu baba wycofała skargę,byliśmy wolni.Gdy wyszliśmy na powietrze, jednocześnie wyciągneliśmy z Adamem flaszki i siup.Do jego domu postanowiliśmy iść pieszo-lepiej nie kusić losu.
Ocknąłem się na kotłowni,Adam leżał obok a na stole leżała kartka"JAK SIĘ KURWA OBUDZICIE PIJAKI DOŁÓŻCIE DO KOTŁA WESOŁYCH ŚWIĄT".Ani Adam ,ani ja do dzisiaj nie wiemy jak tam trafiliśmy.Dziura w pamięci.No tak,niezły odlot.To była naprawdę ODLOTOWA WIGILIA.

poniedziałek, 15 grudnia 2008

NUMER 213

Postanowiłem poszukać mniej stresującego zajęcia. Traf chciał,że znowu trafiłem na kotłownię. Było nas trzech,w każdym z nas...morze alkoholu,zamiast krwi.Kurwa,czy każdy palacz to pijak?Chyba tak hehehe,przynajmniej ja na takich trafiałem.Zarabialiśmy naprawdę niezłe pieniądze.Ale większość przepijaliśmy.W pracy nikt nas nie kontrolował,miało być napalone i tyle.Kierownika widziałem przez pół roku dwa razy,w pierwszy i ostatni dzień pracy.Kurwa to był RAJ, nie praca.Telewizor,lodówka,kuchenka elektryczna,pralka ,co jeszcze potrzeba do szczęścia?Tylko kumpli ,a ci byli rewelka.Świder 50 lat,miłośnik czystej wódki.Adam ,dwa lata młodszy ode mnie,ulubiony trunek nalewka żołądkowa.
Pewnego dnia,gdy poszedłem do sklepu,po zapas gorzałki,zaczepiła mnie Siwa,małolatka z mojej dawnej dzielnicy
-Hejka,pamiętasz mnie?
-Jak przez mgłę, co jest?
-Słuchaj, nie mamy z kumpelą gdzie wypić,zaprosisz nas?W chacie poruta.
Otaksowałem ją wzrokiem,całkiem.całkiem,niezła dupa...
-Dobra, a gdzie ta koleżanka?
-A tam,w bramie stoi ta mała blondynka
Spojrzałem,lekko przy kości, ale jaki CYC,ło matko!!! Zaprowadziłem je na kotłownię i zaczęła się impreza. Po kilku nalewkach, postanowiłem się odświerzyć nieco i powiedziałem,że idę pod prysznic.Nie zdążyłem dobrze odkręcić wody,gdy drzwi się otworzyły i stanęła w nich Nina[tak na imię miała t a blondyna],rozebrała się i zaczęła mi ssać  kutasa.Gdy czułem,że zaraz trysnę,przekręciłem kurek z zimną wodą,wyjąłem fiutka z  jej ust,obróciłem ją i zacząłem ruchać od tylca.Gdy skończyłem,zawisła mi na szyi ,chciała franca jeszcze!Weszliśmy do kanciapki,a tam na rozłożonych kocach,Siwa dosiadała Adama.Obróciła głowę w naszą stronę i zapytała:
-Jak było?Fajny prysznic?
-Fajny,ale miejsca mało,posuńcie się-powiedziałem
-Hihi,właśnie się posuwamy-odezwał się Adam
Niewiele myśląc, położyłem Ninę koło niego i zacząłem rżnąć. Po jakimś czasie Siwa się zapytała
-A może zamiana?
Zero pruderii!!
-Dla mnie nie problem-odpowiedziałem i po chwili mój kutas buszował w jej cipie,a Nina bzykała się z Adamem.Sex maraton trwał całą noc.Nad ranem Siwa powiedziała:
-No, z pół strony zajmiecie w moim zeszycie
-W czym?
-Prowadzę zeszyt,w którym opisuję facetów z którymi pieprzyłam się
-A dużo ich było?
-Adam ma numer 212,ty 213
Zatkało mnie!!!
-Siwa,ile ty masz lat?
-19,a bo co?
- A ty Ninoczka?
-17 ale nie prowadzę zeszytu,ty jesteś 10 dopiero,ale najlepszy-mówiąc to wtuliła się we mnie z czułością
-Dobra,pora dobranocek minęła
W mordę nie używałem wtedy gumek.Jak bym zaliczył wpadówę,to chuba bym się pochlastał.Kurwa numer 213 ratunkuuuuuu!!!!!!!!!!!!!!



niedziela, 14 grudnia 2008

KURWA KRZYSIEK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Dziś złamię chronologię wydarzeń.
Grudzień 2004.Pogoda taka jak teraz,do chuja niepodobna.Żywociłem wtedy z Agą,aczkolwiek były to nasze ostatnie podrygi.Cynicznie wykorzystywałem fakt,że mogłem u niej mieszkać.Ona w tym czasie harowała u Szkopów, a ja rządziłem.Sąsiadka pędziła pyszny bimberek z owoców,byłem jej stałym klientem.
Tego dnia balowałem od rana,Heniek[ś.p] obudził mnie o 6 waleniem w drzwi i krzykiem"dołóż do buzona,bo nie wytrzymam".Chciał nie chciał, otworzyłem mu drzwi,potrafił tak stękać kilkanaście minut."Właż niedojdo,wezmę psa i idziemy".Oczywiście dołóż,wyglądało tak,że on miał butelkę na wymianę,a ja miałem dać resztę!Poszliśmy do sklepu,gdzie kupiłem mu "MAXa",a sobie "TYSKIE".I pewnie na piwsku by się skończyło,gdyby nie napatoczył się Darek,brat Heniutka."Jak dobrze,że cię widzę idż do Bimberowej,weż "krowę",oddam ci wieczorem""A sam nie możesz?""Nie,za dużo jej wiszę,nie da mi".Jak mus,to mus,trzeba koledze pomóc.I tak się zaczęło,ile wypiliśmy dziś już nie pamiętam-sporo.Jak trafiłem do domu,też nie jarzę.
Obudził mnie dżwięk telefonu. Cholera, może Aga z Raichu?Trzeba odebrać.
-Cześć pijackie nasienie,co robisz?
-Krzysiu, obudziłeś mnie,pobimberkowałem trochę
-Weż przyjeżdżaj na Piaskową,siedzę na piwie pogadamy
-Dużo masz tego piwa?
-No po 3 możemy wypić,święta niedługo
-3?Ochujałeś?Mam się tarabanić  w taką pogodę,przez całe miasto na 3 piwa?Innym razem
-Nie to nie,zobaczymy się po świętach ,na razie
-Cześć i chwała,żeby ci pała długo stała
Była godzina 16.50.Dalszy opis relacjonuję z wypowiedzi osób trzecich,czy tak było?Na 99%tak.
Po rozmowie ze mną, Krzysiek zamówił jeszcze jedno piwo,zadzwonił do Grubego Adasia, umówił się z nim na 17.30.
Kilka minut po 17, elementy słomy umieszczone nad barkiem,zaczęły się palić.Pożar postępował błyskawicznie.W pubie,oprócz Krzyśka były jeszcze 3 osoby,wszyscy w tym i on szybko wyszli na zewnątrz,nikomu nic nie było.Gdy tak stali,debil postanowił wrócić po kurtkę,bo miał w niej portfel i telefon.Gdy wszedł do środka wybuchła butla z gazem.Nie spłonął od razu,wypaliło mu narządy wewnętrzne ,męczył się jeszcze kilka dni.
Zmarł we Wigilię 2004 roku.Pogrzeb był w Sylwestra.
Był moim przyjacielem,jednym z ostatnich.
Co by było,gdybym wtedy przyjechał?Czy powstrzymałbym go przed wejściem?A może, wróciłbym się z nim i też bym zginął?Nie wiem....
KURWA KRZYSIEK DLACZEGO????????????????!!!!!!!!!!!!

niedziela, 7 grudnia 2008

JAKA PRACA TAKA PŁACA?BUHAHAHA

   Przenieśli mnie na teren bocznicy kolejowej.Zadupie totalne.Miałem pilnować wagonów z węglem i koksem.Razem ze mną miał pracować jeszcze jeden dozorca.Wyszedł mi na przeciw....załamka.Kurwa facet miał chyba z 70 lat i wyglądał ,jak chodząca anoreksja,40 kilo w najlepszym razie.Trzęsącym się głosem , przedstawił mi zakres obowiązków.Miałem  chodzić między wagonami i kukać czy złodzieje się nie kręcą.I tak 12 godzin,do ogrzania służył koksiak,taki sam jakim w stanie wojennym, ogrzewali się ZOMO-wcy.Do komunikacji służyć miały, ciężkie jak kamień Motorole.Na wyposażeniu, mieliśmy także latarkę. Fajnie, nie?"Dziadek,popierdoliło cię?A jak wyskoczy kilku gnoi,to co?Mam latarką świecić im po oczach?"zapytałem,gdy skończył opisywać mi moje obowiazki."Ile tu pracujesz dziadek?""Drugi dzień,wczoraj miałem rano""Rano?No to kurwa,pięknie".
No trudno,zaryzykujmy.Rozeszliśmy się,ja w prawo,dziadek w lewo,albo odwrotnie,nieważne.Pierwsze cztery godziny był spokój.Chodziłem jak potłuczony,w kółko wokół wagonów. Po 22 zobaczyłem w krzakach jakiś ruch,nagle wyrosło przede mną kilkunastu łebków,jeden z nich krzyknął"Co się kurwa gapisz?Spierdalaj"Tylko idiota oparł by się ,tak wysublimowanej prośbie.Biegłem,ino furczało.Gdy znalazłem się poza zasięgiem ich wzroku,wyjąłem Motorolę"Baza, baza ,kilku gnojków kradnie węgiel przy nastawni""W porządku, zaraz kogoś przyślemy,pilnuj ich". No pogięło gości,usiadłem z wrażenia na dupie.Po pół godzinie[sic!] przyturlało się 3 misiów z grupy interwencyjnej"No, gdzie oni są?""Czekali ,aż przyjdziecie skopać im dupy,ale się znudzili i poszli"powiedziałem z sarkazmem.Oczywiście,gdy przyszliśmy na miejsce ,nie było nikogo.Podobna sytuacja miała miejsce tej nocy,jeszcze dwa razy.Ale najgorsze, miało nadejść nad ranem.
Było koło 4 , gdy usłyszałem krzyk.Pobiegłem w tamtą stronę...dziadek klęczał,rękami obejmując głowę,w jego stronę leciał grad kamieni.Gdy podszedłem bliżej,ujrzałem spod palców dziadka,sączący się strumień krwi."Chłopie czemu nie uciekasz?"krzyknąłem, szarpiąc go jednocześnie za ramię.Spojrzałem mu w oczy,były zamglone,no tak,jest w szoku.Zarzuciłem go na ramię,jak worek ziemniaków i pobiegłem w stronę budynków koksowni.
Facet trafił do szpitala,ze wstrząsem mózgu.Oczywiście nikogo nie złapano.Gdy przyjechał kierownik zmiany,zakomunikowałem mu,że nię będę tu pracował,nie za te pieniądze.Zaczął pyskować,że nie będe sobie wybierał stanowisk,że on tu rządzi,więc rzuciłem mu w pysk ciuchy robocze i poszedłem na piwo. Nie będę kurwa życiem ryzykował,za minimalną pensję.

PS. Wiem,że jestem cynicznym gnojem,ale czasami budzą się we mnie ludzkie odruchy.Moja znajoma, z pokoju tlenowego po 40,nick Kobieta Rubensa potrzebuje pomocy.Jeśli możecie,bardzo proszę o pomoc.
Karina Pryk A58 1160 2202 0000 0001 1959 0672 A ABank Millenium S.A, Oddział Tarnowskie Góry 
Ludkowie każda wpłata cenna-DZIĘKI