czwartek, 26 marca 2009

Byle dalej...
Pociąg do którego wsiadłem,jechał do Poznania.Fajno,miałem tam kumpla Roberta,znaliśmy się jeszcze z lat 80tych,z moich wrocławskich czasów.Dwa dni wspominaliśmy kombatanckie czasy,alkohol lał się strumieniami.Oczywiście jego żona, stroiła focha.Żeby ją udobruchać,podczas kolejnego wypadu po gorzałkę,zahaczyliśmy o jubilera.Kobiety,ech kobiety,jakieś świecidełko i metamorfoza.Od marudzenia,do słodzenia.Siła pieniądza.
Gdy Robert poszedł do pracy,zostaliśmy sami.Widziałem ten błysk w jej oku,gdy wyjmowałem portfel rozepchany pieniędzmi,jak dupa czternastoletniego ministranta ,służącego do mszy w mojej parafii. Zaczęła opowiadać jak to do ich małżeństwa,zakradła się rutyna i takie tam,że myślą o rozwodzie i wogóle,że jej potrzebny jest silny mężczyzna...Normalnie pchała się na bolca.
Jestem bydlę,niejednemu znajomemu przyprawiłem rogi,ale w tym momencie,odezwały się resztki męskiej solidarności.Nie kurwa,niech ktoś inny Robertowi to zrobi,ja się wypisuję.Wstałem,spojrzałem na nią-nawet imienia nie pamiętam-z politowaniem i wyszedłem.
Byle dalej...
Jazda pociągiem zawsze była dla mnie klaustrofobiczna.Samochód można zawsze zatrzymać,do samolotu nigdy nie wsiądę.
"Moja babcia mówiła,że najniebezpieczniejsze wagony,to pierwszy i ostatni".
Ludkowie-konkurs,kto zgadnie z jakiej to ksiązki cytat?Będą nagrody...Defendo oczywiście nie bierze udziału,sam jej tę ksiażkę dałem.Można googlać,nic nie da.
Siedziałem sam w przedziale,nie wiedząc dokąd jadę.Hen przed siebie,zostawiając wszystko w tyle.Super uczucie,nic nie musisz,olewasz wszystko."Dolce far niente".Żeby tak można stale,niestety...

sobota, 14 marca 2009

BYLE DALEJ

"BYLE DALEJ " ANDRZEJ KORYCKI
POSŁUCHAJTA LUDKOWIE

piątek, 13 marca 2009

13 PIĄTEK

Dzisiaj pogrzeb Doroty"kobiety Rubensa",wszystkim ,którzy wpłacali kasę na konto, które podałem dziękuję.Czy pomogły?Mam nadzieję,że trochę.
KUUUURWA....mówi się,że Bóg tak chciał...pierdolę takiego Boga...wartościowi ludzie padają,a ścierwa chodzą po Ziemii?Obiecuję,jeśli stanę po śmierci przed tym fagasem,pociągnę Go za brodę i tak jebnę z bańki,że mu aureola spadnie...Bluzgam?Wisi mi to kalafiorem...Człowiek żyje,a po śmierci gnije...
Nie będę na pogrzebie,bo nie lubię tych szopek...
Swoje szczątki zapisuję AM we Wrocławiu,niech zobaczą przyszłe konowały,jak wygląda wątroba pijaka,bo mózg do tego czasu,całkiem zaniknie.
Czy nie boję się śmierci?Kurwa,a kto się nie boi?Ale life islife