czwartek, 24 lipca 2008

Deszcz padał i padał,czarne chmury na niebie wróżyły burzę,która także w mym życiu miała być z piorunami.Starożytni górale mawiali"sierpień dostarczy cierpień",mądrzy ludkowie.
Z nieba pompa,ja na wozie ładuję węgiel do wiadra.Nagle tracę równowagę,lecę i...
Ocknąłem się w karetce.O dziwo nic mnie nie bolało,tylko czułem lekki szum w głowie.Na pogotowiu prześwietlenia,badania i inne pierdoły.Okazało się,że miałem lekkie wstrząśnienie mózgu[a więc jednak trochę go jest] i skręcenie nogi.W sumie małe piwo.W pewnej chwili doktorek,który mnie badał,zapytał się co czułem zanim spadłem.Odpowiedziałem,że tak jakoś biało mi się zrobiło i dalej nic.Kazał pobrać mi krew i gdzies polazł.Gdy przyszedł ponownie wiedziałem że coś nie gra.Bez zbytnich wstepów zapytał czy wiem,ze mam cukrzycę?że nie wiedziałem,bo skąd?Ostatnie badania robiłem z 10 lat wczesniej.że mam bardzo złe wyniki i natychmiast mam udać się do swojego lekarza,bo mogę kipnąć.Kurwa tak powiedział,kipnąć.Wziąłem wyniki i wyszedłem.Ekipa czekała na mnie na korytarzu,z ulgą przyjęli że wszystko okej.W międzyczasie ,jak mnie badano,opchnęli furę i mogliśmy wracać.

czwartek, 17 lipca 2008

Byliśmy wtedy w okolicach wrocka,nazwy wichury nie wspomnę.Jedziemy powolutku,gdy nagle wyprzedza nas poldek i wyskakuje ment z lizakiem.No to pizda ,mandat jak nic.Podchodzi,sprawdza papiery,każe chuchnąć i wtem pyta się skąd ten węgiel ,ile i po ile.Mam w kieszeni kwit na zakup 3,5 tony węgla z podaną ceną.Stary numer,kupuje się 3,5 ładuje 1,5żaden problem.Ogląda ten kwit na wszystkie strony,w końcu mówi ,że musi dać nam mandat 100 zeta bo jest nas 3 w kabinie.No chyba,że mu sprzedamy za tyle, co jest na kwicie ten węgiel.Chłopaków zatkało, mnie nie.Mówię mu,że paliwo kosztuje i że szef nas opierdoli,proszę żeby dołożył trochę.Zgadza się dać 20 zeta,ale mamy mu wrzucić do piwnicy.Okej,kazdy węglarz ma kilka wiarerek o różnej pojemności.Tak trzeba ładowac,żeby nie widział klient ile jest w wiaderku.Co zrobić jak się gapi?Zagadać o polityce ,seksie a najlepiej poprosic o cos do picia.Każdy ,nawet najbardziej nieufny gospodarz,poczęstuje kawą lub herbatą i w tym czasie nadrabia sie noszenie wiader.Z tym gliną było podobnie,Rysiu kierowca poprosił o kawę,gdy ten przyniósł trzy, ja powiedziałem ,że nie mogę bo mam nadciśnienie i czy dostanę herbatkę?Typ miał zaskok, jak żółw podskok,zanim wrócił poukładaliśmy w piwnicy tak,że fura była spora.Zapłacił nam i ostrzegł,przed kolegami.Milicjant Boryczko ze Zmienników Bareji,był przy nim geniuszem intelektu.Zapłacił jak za 3,5 tonu dostał 1,5 ach policja,policja.

wtorek, 8 lipca 2008

Wylazłem z lasu na jakąś drogę.Złapanie stopa w bokserkach,graniczy z cudem,lecz mi się udało.Ba,facet zawióżł mnie do Nowej Soli.Tam miałem kumpla,od niego zadzwoniłem do szefa.O dziwo nawet się zbytnio nie wkurwił,kazał mi wracać i powiedział,że odpracuję towar , a chłopakom mam spłacić z własnej kieszeni.Musiałem zazcząć kombinować.
Handel węglem jest prosty jak drut.Na samochodzie dostawczym np.mercedesie robi się 5 lub 6 przegród,do kazdej wchodzi około ,dajmy na to 300 kilo.Tak więc kupujemy na składzie 1,5 tony węgla,płacąc około 6oo zł [tona 400 zeta] i mamy pełen wóż.Teraz po ile to sprzedać i jak?Jedzie się do klienta,tam oczywiscie gdzie węgiel jest droższy,ale nie zawsze.Mówimy,że mamy w przegrodzie 650,700,750 kilo,w zależnosci jak ocenimy odbiorcę.No i cena musi być tak skalkulowana,żeby klient łyknął.W zależności od przejechanych kilometrów sprzedaje się przegrodę za nie mniej niż 300 złotych.tak więc policzmy 5 razy 300 daje 1500złotych,na paliwo liczmy stówka,biegacze po 2o złotych od przegrody,czyli 100 na łeb,razem 200,kierowca 1oo.Razem 1500 minus 400 minus 600 daje 500 złotych.Tyle na czysto ma własciciel auta.Ale są tacy naiwniacy?Od chuja i ciut ciut.Nawet Policja.Pewnego razu...

poniedziałek, 7 lipca 2008

"Powrót bierze początek w punkcie zwrotnym"Heksagram24.
...z wulkanu oprócz lawy wypełzło Coś...siada mi na twarzy dusi grdykę zabiera powietrze...nadchodzi czas ciemności...głęboki lej wsysa me myśli...spadam w głąb krateru jestestwa...Hefajstos podnosi młot...będzie mnie kuł pókim gorący...z oddali dobiega szum Styksu...Charon już czeka...dlaczego ...kiedy...teraz...niech wybuchną fajerwerki nonsensu...absurdu..niech przetnie Aleksander ten węzeł gordyjski...moje życie
"Im więcej wiesz,im więcej obejmujesz rozumem,tym bardziej sobie uświadamiasz,że wszystko zatacza koło". Goethe
Maj,koniec sezonu grzewczego.Jakoś udało mi się dupy nie zmoczyć,na jesień miałem obiecane przyjęcie do pracy.Trochę forsy nawet odłożyłem,ale co robić do jesieni?Postanowiłem wrócić na węgiel.Pierwsze 2 miechy przeleciały spokojnie,kasa była ,nawet nie chlałem za dużo.Nadszedł lipiec.Jak mawiali starożytni górale"lipiec potrafi przypiec",no i mi przypiekł,aż za bardzo.
Byliśmy na jakiejś wichurze,koło Nowej Soli.Poszła cała fura,więc kasy było sporo.Jako najbardziej wyszczekany i wysportowany,ja trzymałem mamonę.Rzu8ciłem chłopakom na szlugi,a sam poszedłem szukać adresów na następny dzień.Kilka już miałem w kajecie ,gdy trafiłem na tych gostków.Gdy zapytałem ich o węgiel,powiedzieli,że tak ale za 2 dni i zapytali czy nie napiłbym się z nimi bimberku?W sumie czemu nie?Otaksowałem gości wzrokiem,zdechlaki dwudziestoletnie,żadne ryzyko.Ale się kurwa naciąłem!Polali mi kubek,który wychyliłem duszkiem,bimberek był super.Podali popitkę,ale ja po pierwszym nie popijam.Nalali drugi,przechyliłem go równie szybko,tym razem nie odmawiając popitki.Pamiętam tylko dziwny ,gorzki smak.Ocknąłem się w lesie,bez spodni i kasy.Nie wiedziałem ,gdzie jestem i ile czasu minęło.Wiedziałem jedno,kumple mnie zajebią.Kurwa co robić?