czwartek, 17 lipca 2008

Byliśmy wtedy w okolicach wrocka,nazwy wichury nie wspomnę.Jedziemy powolutku,gdy nagle wyprzedza nas poldek i wyskakuje ment z lizakiem.No to pizda ,mandat jak nic.Podchodzi,sprawdza papiery,każe chuchnąć i wtem pyta się skąd ten węgiel ,ile i po ile.Mam w kieszeni kwit na zakup 3,5 tony węgla z podaną ceną.Stary numer,kupuje się 3,5 ładuje 1,5żaden problem.Ogląda ten kwit na wszystkie strony,w końcu mówi ,że musi dać nam mandat 100 zeta bo jest nas 3 w kabinie.No chyba,że mu sprzedamy za tyle, co jest na kwicie ten węgiel.Chłopaków zatkało, mnie nie.Mówię mu,że paliwo kosztuje i że szef nas opierdoli,proszę żeby dołożył trochę.Zgadza się dać 20 zeta,ale mamy mu wrzucić do piwnicy.Okej,kazdy węglarz ma kilka wiarerek o różnej pojemności.Tak trzeba ładowac,żeby nie widział klient ile jest w wiaderku.Co zrobić jak się gapi?Zagadać o polityce ,seksie a najlepiej poprosic o cos do picia.Każdy ,nawet najbardziej nieufny gospodarz,poczęstuje kawą lub herbatą i w tym czasie nadrabia sie noszenie wiader.Z tym gliną było podobnie,Rysiu kierowca poprosił o kawę,gdy ten przyniósł trzy, ja powiedziałem ,że nie mogę bo mam nadciśnienie i czy dostanę herbatkę?Typ miał zaskok, jak żółw podskok,zanim wrócił poukładaliśmy w piwnicy tak,że fura była spora.Zapłacił nam i ostrzegł,przed kolegami.Milicjant Boryczko ze Zmienników Bareji,był przy nim geniuszem intelektu.Zapłacił jak za 3,5 tonu dostał 1,5 ach policja,policja.

Brak komentarzy: